niedziela, 25 października 2015

#4 W sam raz na weekend: Macedonia cz 2.


Nie mogłam doczekać się by opowiedzieć Ci o południu Macedonii, właściwie o Ochrydzie i jej okolicach. To jedno z moich ulubionych miejsc na świecie. Obiecałam sobie, że kiedyś kupie sobie tam dom. Dlaczego? Bo jest to okolica, która przyciąga malowniczością krajobrazu, tuż nad lazurową taflą Jeziora Ochrydzikiego i jednocześnie na zboczach gór Galiczycy. To miejsce, gdzie maniacy archeologii, sztuki i historii nigdy nie będą się nudzić, a ludzie otwarci na nowe znajomości bez najmniejszych problemów zaprzyjaźnią się z mieszkańcami południowej Macedonii.





Opuszczając eklektyczne, ale bardzo ciekawe Skopje nie za bardzo wiedziałam czego powinnam się spodziewać w rejonie, który leży na pograniczu Macedonii i Albanii. Będąc w tym drugim kraju wyobrażałam sobie jakąś mieszankę zabudowań, bynajmniej nie dobrze zachowanych i zachęcających turystów do zatrzymania się choć na chwilę. Podróżując autobusem i oglądając zmieniający się krajobraz zza jego szyby doszłam do wniosku, że  im dalej w las (dosłownie! :) ) tym piękniej i z większą harmonią.

Ochryda jest jednym z 28 miejsc na naszej planecie wpisanych do rejestru Światowego Dziedzictwa Unesco. A wszystko za sprawą zabytków (przede wszystkim klasztorów i monastyrów) z okresu wczesnochrześcijańskiego oraz zapierającego dech w piersiach Jeziora Ochrydzkiego. Mówi się, że jest ono tak wielkie, że posiada własne wiatry :). Mała ciekawostka: jezioro to jawi się najstarszym w Europie i najgłębszym na całych Bałkanach! Piękno miejscowości doceniają nie tylko sami Macedończycy.  Na jednym z brzegów jeziora jeden z hinduskich multimiliarderów rozpoczął budowę bardzo ekskluzywnego ośrodka wypoczynkowego dla możnych z całego globu.





Największym zaskoczeniem dla mnie okazało się bogactwo pozostałości architektonicznych i mienia od czasów neolitycznych, przez hellenistyczne aż do czasów wczesnochrześcijańskich. Jako, że uwielbiam ikony, bycie w okolicy, która obfituje w około tysięczną kolekcję tego typu sztuki, przyprawiło mnie o zachwyt! Wybierając się na weekend do Macedonii nie będziesz w stanie zobaczyć wszystkich dobrodziejstw historii (samych obiektów sakralnych jest tutaj ponad 400) , ale nie martw się! Przygotowałam dla Ciebie listę Must See! :)

Lista Must See:


Zabytki sakralne:

1. Świątynia Św. Sofii - nie tylko jedne z najbardziej doniosłych zabytków sakralnych w całej Ochrydzie,pochodzący z X w., szczący się pięknymi freskami z X/XIw. To wspaniałe miejsce, w którym możesz natknąć się na szereg koncertów muzyki klasycznej, sakralnej czy występy chórów prawosławnych. 

2. Kościół Jana Ewangelisty w Kaneo - znany z pocztówek i reklam biur podróży - mała, piękna świątynia położona na skalistym brzegiem Jeziora Ochrydzkiego. Jest to miejsce o tyle ciekawe, że wśród mieszkańców cieszy się ono popularnością organizacji w nim ślubów czy chrzcin. Tym, którzy nigdy nie widzieli obrządków prawosławnych czy grekokatolickich serdecznie polecam zaglądnąć do kościółka - jestem przekonana, że natrafisz na piękną liturgię!

3. Cerkiew Narodzenia NMP i św. Petka – bardzo przytulna i malutka cerkiewka, położna poniżej kościoła Jana Ewangelisty, tuż nad brzegiem jeziora. Mimo stylu, który idealnie wpisuje się w klimat wczesnochrześcijański pozostałych obiektów sakralnych została zbudowana dopiero na początku lat 90. XX wieku.

4. Kościół św. Pantelejmona - przewodniczka, która oprowadzała mnie po okolicy wspomniała, że ze świątynią Pantelejmona związana jest lokalna legenda. Mówi się, że kościół ten został wybudowany jeszcze w czasach gdy w Ochrydzie przebywał Św. Kliment - patron Ochrydy, uczeń Św. Cyryla i Metodego. Podobno właśnie w tym mieście studiował cyrylicę oraz kierował budową krypty, w której został pochowany w X w.. Oczywiście świątynia ma bardzo bogatą historię m.in. przetrwała przekształcenie, podczas panowania Turków Osmańskich, w meczet oraz kilka znaczących zniszczeń. Wśród Macedończyków cieszy się taką popularnością jak klasztor na Jasnej Górze w Częstochowie. Co roku jest celem wielu pielgrzymek i wypraw wiernych

5. Kościół NMP Peribleptos - budowla pochodzi z XIII w.. Osławiła się po okresie przechowywania relikwii Św. Klemensa tuż po tym jak świątynię Św. Pantelejmona zamieniono, pod naciskiem Osmanów, w meczet. Kościół przyciąga szczególnie fanów malarstwa - ma do zaproponowania przepiękne i bardzo stare freski.

6. Meczet Ali Paszy - znajduje się on w starej części miasta. Niestety, nie udało mi się do niego wejść. Z rozmowy z gospodarzem świątyni dowiedziałam się, że pochodzi z XVI w.. Uwagę przyciąga nie tylko samą konstrukcją, ale także przepięknym ogrodem różanym, którego zapach można poczuć z bardzo dalekiej odległości.

PS Drogie Panie - jeśli zamarzy się Wam taka piękna róża z ogrodu - w żadnym wypadku nie zrywajcie jej same! Wystarczy poprosić gospodarza a on chętnie utnie i podaruje Wam ją całkowicie za darmo ;).

Zabytki świeckie:

1. Antyczny Teatr w Ochrydzie - jedyna taka budowla na terenie Macedonii, pochodzi z okresu hellenistycznego, podobno z 200 r. p. n. e.. Badania archeologiczne wykazały, że arena była wykorzystywana do organizowania walk gladiatorów, a w późniejszym czasie egzekucji Chrześcijan przez Rzymian. Do obecnych czasów z teatru zachowała się tylko dolna część amfiteatru. Mimo wieku budowli wciąż świetnie nadaje się do organizacji koncertów i eventów. Co roku odbywa się na nim m.in. rozpoczęty jeszcze w latach 80. XX w. festiwal Lato Ochrydzkie, gdzie swój repertuar, przed szeroką publicznością, prezentują macedońscy artyści, w czerwcu warto zaglądnąć na Festiwal Folkloru Bałkańskiego.

2. Mury obronne twierdzy Cara Samuela - mające początek w XI w., składowe ogromnej twierdzy, która nie przetrwała do dziś. Mury górują nad Ochrydą, co po dotarciu do nich dają niesamowitą możliwość sfotografowania malowniczej panoramy okolicy. Mury są tak dobrze zachowane, że mogłyby zostać wykorzystane przy kręceniu kolejnych serii Gry o tron ;).

Mimo, że na pierwszy rzut oka lista wygląda jak plan jakiejś pielgrzymki, to w rzeczywistości wcale się tego nie odczuwa. Wszystkie obiekty, które wymieniłam powyżej, znajdują się na jednym, bardzo malowniczym szlaku. Od meczetu Ali Paszy prowadzi bardzo zadbana promenada, a przez kolejne świątynie, włącznie z murami i teatrem, parkowo-leśna ścieżka, która nie raz prowadzi nad brzeg jeziora. Wspaniała wyprawa na cały dzień! :)



Pozostałości po pierwszym Uniwersytecie w Ochrydzie. Blisko tych fundamentów rząd Macedonii postanowił wybudować nowoczesny kompleks akademicki.


Mury obronne.


Wciąż czynny Amfiteatr.


Perełka OchrydyKościół Jana Ewangelisty w Kaneo.





Mało kto wie, ale Ochryda słynie nie tylko z fantastycznych zabytków, ale i także ... lodów! Dowiedziałam się o tym od mojej przewodniczki, która wskazała nam na promenadzie kilka kawiarni, które od wielu lat konkurują o uznanie gości w tej dziedzinie. W smaku i konsystencji przypominają typowe, włoskie Gelato, ale porcje, które mi i moim znajomym zaserwowano, były znacznie mniejsze niż we Włoszech. Odniosłam wrażenie, że sorbety nie są tam aż tak popularnie - w większości wszystkie smaki bazowały na mleku i śmietanie. Mimo tych dwóch małych mankamentów - serdecznie polecam mały odpoczynek na deptaku miasta z porcją naprawdę fantastycznych lodów w wersji homemade! :)



Nie daj się dłużej namawiać... :)





Mogę zapewnić Cię, że wokół Ochrydy znajduje się wiele miejscowości, które swoim krajobrazem wprawią cię w zachwyt i naprawdę dobry nastrój! Południe Macedonii, a szczególnie południowy zachód obfituje w ilość monastyrów, klasztorów i meczetów (z racji granicy z Albanią), które, w większości, można zwiedzać. To nie lada gratka dla wielbicieli np. ikon :). Ja wybrałam się do kompleksu klasztornego Św. Nauma, który znany jest nie tylko ze swojej historii, ale i także... pawi!

Klasztor został założony na początku X w. przez samego Św. Nauma Ochrydzkiego - apostoła Bułgarii, współtwórcę ochrydzkiej szkoły piśmienniczej, ucznia Św. Cyryla i Metodego. Mimo niewielkich rozmiarów imponuje przepięknym ikonostasem oraz bogactwem fresków. W tym miejscu pochowany jest sam Św. Naum, co sprawia, że kompleks nie tylko cieszy oko, ale i także nadaje okolicy duchowości.

W budynkach wokół klasztoru znajduje się obecnie kameralny hotel, w którym można zatrzymać się na kilka dni i obcować z pięknem przyrody i architektury. Spokój, zieleń i uspokajająca toń jeziora Ochrydzkiego naprawdę robi dobrze dla zszarganej duszy :). Górzyste położenie kompleksu pozwala na ciekawe piesze wędrówki. Rano nie musisz ustawiać alarmu w telefonie, bo wraz ze wschodem słońca obudzi Cię... śpiew pawia, serio!



Klasztor z zewnątrz.


Grobowiec Św. Nauma.


 Bardzo dobrze zachowane freski na wnętrzu kopuły monastyru.


Wspaniały ikonostas.

Obserwacja terenu pawim okiem ;).


 Dzień dobry!





Poniżej zamieszczam bardzo prostą i ogólną kalkulację 4 - dniowego wyjazdu do Macedonii dla jednej osoby. Mój plan zakłada 1 dzień w Skopje oraz 3 dni w Ochrydzie i okolicy:



Nocleg w przeciętym hostelu (z podstawowym wyposażeniem) to koszt ok. 120 zł. Może zdarzyć się, że w sezonie w Ochrydzie taka noc sięgnie nawet do 160-180 złotych! Dlatego polecam, na tak krótki wyjazd, poszukanie noclegu np. na Couchsurfing'u. Odejmując sam nocleg nasza kalkulacja wynosi 890 zł! :) Możemy ją jeszcze zmniejszyć próbując złapać stopa ze Skopje do Ochrydy lub wypróbować podwózki na blablacar.com. W Macedonii spokojnie możesz korzystać z dobrodziejstw restauracji, kantyn i kawiarni. Cena za wypasiony obiad w stylu bałkańskim to około 15-20 złotych. W Ochrydzie serdecznie polecam restauracje położone wokół meczetu :). Kalkulacja zwiedzania (opłat za wstępy) została również bardzo uśredniona - niestety, większość obiektów jest dostępna dla zwiedzających po uiszczeniu opłaty (średnio 7-10 złotych za każdą). Podpowiem Ci, że nie warto zaglądać do każdego monastyru napotkanego po drodze. Dlaczego? Otóż, w większości, pochodzą one z tej samej epoki - a co za tym idzie - ich wnętrza są do siebie bardzo podobne ;).


Mam nadzieję, że w niedalekim czasie skusisz się na małą podróż po bałkańskim galimatiasie Aleksandra Macedońskiego (Grecy- nie bijcie! ;) ). Po całodniowej wędrówce polecam udać się do przytulnej knajpki, posłuchać macedońskiej muzyki, a nad ranem, tuż po przebudzeniu, wyszukać w radiu stacji  Radio Fortuna (dawno nie słyszałam tak energetyzującej stacji radiowej ;)),  udać się na targ ze świeżymi warzywami i owocami i dać się wciągnąć w rozmowę z lokalsami. Имате добра патувањето! Dobrej podróży!

niedziela, 18 października 2015

#3 W sam raz na weekend: Macedonia cz 1.




Macedonia, a właściwie Była Jugosłowiańska Republika Macedonii, była jednym z wielu przystanków mojej podróży po Bałkanach. I niespodziewanie, choć spędziłam na jej terenie zaledwie trzy dni, na długo zauroczyła mnie swoją tajemniczością, miłością do Aleksandra Wielkiego, otwartością mieszkańców i pięknymi widokami! 



Jako, że podróżowałam po Bałkanach z naprawdę sporą ekipą, poruszaliśmy się tylko i wyłącznie autobusem. Proponując Ci wypad na weekend do Macedonii polecam połączenie lotnicze. Najtaniej jest lecieć z Katowic linią Wizz Air z przesiadką w Dortmundzie, Kolonii, Rzymie lub Mediolanie do Skopje. Taka przyjemność, plus minus, łącznie kosztuje do 400 złotych w dwie strony (słyszałam o promocjach 200 złotych tam i z powrotem, warto sprawdzać stronę przewoźnika). Jeśli, tak jak ja, planujesz by Macedonia stała się jednym z wielu punktów Twojej wyprawy - śmiało możesz wybrać się np. samochodem lub poszukać, czy z któryś miast z, sąsiadujących z Macedonią, krajów nie wyrusza np. autobus czy tak zwana marszrutka (busik) do stolicy BJRM.

Przykład połączenia (oferta Wizz Air z kwietnia 2014 - bagaż podręczny):


      źródło: fly4free




Uważam, że idealnym połączeniem na weekendowy wypad będą Skopje i Ochryda (oraz jej okolice). Ze względu na ukształtowanie terenu Macedonia nie dysponuje rewelacyjną infrastrukturą, szczególnie dotyczy to lotnisk i sieci kolejowej. Jeśli chcemy dotrzeć w trybie low cost nie ma innej opcji niż wylądować w Skopje. Dopiero ze stolicy lokalnym transportem (autobusy, marszrutki, autostop) jesteśmy w stanie w około 3 godziny dotrzeć na południe kraju.


   źródło: Google Maps



Skopje (Скопје):

stolica Macedonii, położona w kotlinie nad rzeką Wardar. Mówi się, że obecna nazwa miasta może pochodzić od greckiego słowa σκοπιά, które w starożytnej Grecji oznaczało wojskowe posterunki zwiadowcze. Wardar dzieli stolicę na dwie części: stare Skopje (niech nazwa Cię nie zmyli - II Wojna Światowa kompletnie zrujnowała miasto i pozostało w nim naprawdę niewiele zabytków) - odwołujące się na każdym kroku do tradycji Makedonów w tym (do przejedzenia dla przeciętnego turysty - warto doświadczyć ;) ) do postaci Aleksandra Wielkiego i Filipa II oraz części muzułmańskiej - Carsija (przez niektórych nazywaną albańską), w której czuć prawdziwy powiew orientu! 

Stare Skopje - co zobaczyć?

1. Średniowieczny most na rzecze Wardar - pochodzi on z czasów osmańskich (pierwsze wzmianki pochodzą z 1469r.) i jest najstarszym zachowanym mostem w Skopje. Jest tak ważny dla Macedończyków, że wpisali go w herb swojej stolicy. Jego długość wynosi 214 metrów. W swojej historii został kilkakrotnie uszkodzony, a podczas II Wojny Światowej, w 1944r., był przygotowywany do wysadzenia przez Nazistów. W XVII w. okrył się złą sławą - stał się on miejscem publicznych egzekucji. W 1689r. stracono na nim Karposza, przywódcę powstania antytureckiego (1689-1690r.).





2. Skopsko Kale - jest to twierdza, której historia sięga czasów bizantyjskich (VI w.). W II połowie XVII w. opisywana przez tureckich podróżników jako jedna z najpotężniejszych fortyfikacji na ówczesnych Bałkanach. Ciekawostką może być fakt, że podczas I Wojny Światowej Skopsko Kale pełniła funkcję sztabu Armii Monarchii Austro-Węgierskiej. W międzywojniu trafiła pod zarząd wojsk armii jugosłowiańskiej i była wykorzystywana jako m.in. magazyn broni aż do II połowy XX w. W 1963r. Skopje nawiedziło trzęsienie ziemi, które znacznie zrujnowało obiekt. Do tej pory Skopsko Kale nie została odbudowana, od 2006 roku trwają na jej terenie badania archeologiczne. Od jednej z mieszkanek Skopje dowiedziałam się, że odnaleziono tam ślady wskazujące na istnienie osady z epoki neolitu. 




3. Plac Makedonia i Wojownik na koniu - tego miejsca po prostu nie da się przeoczyć. Znajduje się w samym centrum Skopje i wokół właśnie tego obiektu toczy się życie stoliczan. Bezsprzecznie nie da się przejść obojętnie obok 22 - metrowej hybrydy pomnika i fontanny Wojownika na koniu (bo tak brzmi oficjalna nazwa tego tworu). Siedząc z kumpelą na jednej z ławeczek, usytuowanej wokół monumentu, i przypatrując się  figurze stwierdziłyśmy, że owy wojownik to nikt inny jak Aleksander Macedoński. Jak się okazało naszej małej dyskusji przysłuchiwał się Tome, również jak my, student, który pół roku spędził w Lublinie dzięki programowi Erazmus. Dowiedziałyśmy się od niego, że faktycznie pomnik przedstawia Aleksandra Macedońskiego, jednak z podniesioną przyłbicą nie należy tego monumentu tak nazywać. Związane jest to z poprawnością polityczną, którą  Macedończycy chcą ugasić negatywne nastawienie Greków do rzekomego przywłaszczenia dziedzictwa Aleksandra Macedońskiego i Filipa II. Niestety od lat temat ten jest punktem sporów obu nacji, które wiążą te postacie z historią swoich państw. Gdy zapytałam co on sądzi na temat tej niewygodnej, historycznej niesnaski, stwierdził, że odpowie jak większość Macedończyków - Aleksander Wielki nie był obywatelem historycznej Macedonii czy Grecji tylko obywatelem świata i niech, zarówno, Grecy i Macedończycy chwalą jego imię na swój sposób, bez żadnych kłótni. Wojownika na koniu warto zobaczyć 2 razy - wieczorem, ze względu na ciekawe podświetlenie, oraz w okolicach południa, gdyż kaskady wody zaczynają płynąć w rytm wydobywającej się z pomnika muzyki.





4. Budynki, pomniki i fontanny należące do projektu Skopje 2014 - nazwane żartobliwie, dobrych kilka lat temu, przez CNN theme parkiem. Sam projekt, który został zainaugurowany w 2010 roku (w związku z 20-leciem uzyskania niepodległości przez Macedonię) zakładał budowę 20 obiektów kulturalnych i rządowych w stylistyce antycznej. Do tego włodarze miasta wpadli na genialny pomysł wybudowania... 50 pomników oraz fontann, tylko w samym centrum stolicy, które nie powala wielkością.  Polecam wybrać się na przechadzkę szlakiem projektu Skopje 2014 nocą, ponieważ każdy obiekt jest pięknie podświetlony i to sprawia, że tworzy się wokół nich ciekawy, nietuzinkowy klimat. W ciągu dnia, po około 10 minutach spacerowania wokół np. budynków rządowych, odnosi się wrażenie jakby były one częścią Universal Studios ;). Taksówkarz ze Skopje zdradził mi, że rząd wydał (2014 r.) ok 300 mln euro, gdzie budżet zakładał... 80 mln euro. Cytując klasyka - mają rozmach!







5. Dom pamięci Matki Teresy - nie, to nie pomyłka! Matka Teresa z Kalkuty wcale nie urodziła się w Indiach, lecz w Skopje! Odwiedzając Macedonię sama nie byłam tego świadoma, więc było to dla mnie jak odkrycie Ameryki. Laureatka Nagrody Nobla , właściwie Agnese Gonxhe Bojaxhiu urodziła się w tym mieście w 1910 roku. Był to czas, w którym Skopje należało jeszcze do Imperium Osmańskiego. Sam dom został sfinansowany przez rząd macedoński jako wotum wdzięczności. Dom pamięci usytuowano w miejscu nieistniejącego już kościoła katolickiego Najświętszego Serca Jezusa, w którym to święta przyjęła Chrzest i Pierwszą Komunię Świętą. Dom składa się z dwóch części - na dole znajduje się sala, w której eksponowane rzeczy osobiste Matki Teresy jak np. sari, notatnik czy akt urodzenia. Na pierwszym piętrze znajduje się sala multimedialna oraz kaplica. Dom Pamięci, w tygodniu, otwarty jest od 9:00 do 20:00, więc polecam zobaczyć go na końcu wycieczki po Skopje.







Carsija- co zobaczyć?

1. Stary bazar (Стара чаршија) - to nie tylko miejsce gdzie za sprawą ubrań, dywanów i przypraw poczujecie nutę orientu! Sam bazar to kompilacja małych budynków i kamieniczek, połączonych wąskimi uliczkami, w których znajdują się wyśmienite restauracje, w których możesz skosztować, zarówno, dań kuchni bałkańskiej jak i np. tureckiej czy, szeroko pojętej, arabskiej. Tu także natkniesz się na sklepy z Koranem oraz biuro usług ezoterycznych. Mówi się, że historia Starego Bazaru w Skopje sięga aż XII w..




PS Wieczorem można natknąć się na pokazy tańca brzucha! :)

2. Meczet Mustafy Paszy - zbudowany pod koniec XV w. jawi się największym meczetem w całej Macedonii. Góruje nad Starym Bazarem. Nazwa meczetu pochodzi od nazwiska wezyra na dworze sułtana Selima I z dynastii Osmanów - Mustafy Paszy. Zaraz obok meczetu znajduje się turbe, czyli mauzoleum, w którym pochowany jest sam wezyr wraz z jedną z jego córek - Umi. Podczas I Wojny Światowej meczet pełnił funkcję magazynu broni. Po trzęsieniu ziemi w 1963 roku jego odbudowę sfinansował rząd Turcji. Jak dowiedziałam się od pracownika meczetu - ostatnie roboty zostały zakończone dopiero na początku 2012 r.!



PS Pozdrowienia dla moich Towarzyszy: dwóch Łukaszów oraz Anetki :)!



Rada dla odwiedzających meczet: turyści są jak najbardziej mile widziani, ale żeby zobaczyć wnętrze należy założyć długie spodnie (panie mogą zakryć nogi np. przewiązując długą chustą biodra; warto  by również przykryły ramiona). Świątynia nie dysponuje specjalnym odzieniem do jej zwiedzania.

3. Cerkiew świętego Zbawiciela - znowu zaskoczenie! Trafiłam do niej zupełnie przypadkiem, z wyglądu przypomina domek. Niepozorna z zewnątrz, imponująca ikonostasem i freskami w środku. Podsłuchałam, jak przewodniczka niemieckiej grupy turystów mówiła, że za czasów Imperium Osmańskiego inne budynki sakralne niż meczety nie mogły być wyższe niż jeździec na koniu. Hmm...

4. Byłe karawanseraje i łaźnie - niestety, nie znajdziesz do nich drogowskazów, dlatego warto pytać mieszkańców dzielnicy arabskiej. Obecnie znajdują się w nich sklepy, restauracje czy obiekty kulturalne (np. muzea).



Ciekawostka: jadąc do Macedonii dowiedziałam się od jednego kumpla, że Skopje to świetna miejscówka dla koneserów nocnego życia i clubbingu. Ja nie skorzystałam z tej pierwszej opcji, ale podczas nocnego zwiedzania miasta dostałam zaproszenie na dwie domówki :)! Moi znajomi, którzy towarzyszyli mi w podróży, byli w klubach i naprawdę świetnie się bawili.



W drugiej części podpowiem Ci, na co warto zwrócić uwagę udając się południe Macedonii, a właściwie Ochrydę i jej okolice. Postaram się również zrobić małą kalkulację weekendowego wypadu trasą, którą Ci proponuję. Jeśli masz jakieś pytania dotyczące Skopje - pozostaw je w komentarzu! :)








czwartek, 15 października 2015

#2 Trzy kroki




Wiele osób, chcących rozpocząć swoją przygodę z podróżowaniem na własną rękę, bardzo często zadaje mi to samo pytanie Ale od czego zacząć?. Kiedyś też zastanawiałam się w jakiej kolejności zorganizować transport, noclegi i sam czas wolny tak, by nie wydać przy tym majątku i świetnie spędzić wakacje. Metodą prób i błędów stworzyłam model 3 kroków, który, moim zdaniem, idealnie nadaje się do organizacji tanich wypadów, tych dłuższych i tych na kilka chwil!



Muszę przyznać się bez bicia, że najczęściej kierunek moich podróży uzależniam od... tanich lotów i przejazdów. W taki sposób znalazłam się z przyjaciółmi m.in. w norweskim Stavanger, o którym nigdy wcześniej nie myślałam. Pewnego lipcowego poranka, przeglądając portale poświęcone tanim lotom, natknęłam się na wrześniową ofertę przelotu tam i z powrotem za 158 złotych. Znam osobiście i takich kombinatorów, którzy wybrali się do Londynu samolotem z Warszawy za... 50 złotych, a do Nowego Jorku za 1200 złotych w dwie strony! Oczywiście im bardziej egzotyczna destynacja tym i sam transport jest droższy, jednak z całego serducha polecam korzystanie właśnie z takich okazji! Na tej samej zasadzie możesz upolować np. bilety autobusowe. Każde miejsce na Ziemi - czy to Pcim Dolny czy Las Vegas ma do zaoferowania różnorodne i niepowtarzalne atrakcje. I proszę - nie wybieraj się nigdzie tylko i wyłącznie z zamiarem ZWIEDZANIA. Niech ta czynność pozostanie domeną biur podróży ;).

Jeśli jednak masz obrany konkretny kraj, rejon czy miasto krok 1 jest wciąż jak najbardziej aktualny i potrzebny. Pamiętam jak wraz z paczką organizowałam dwa lata temu wyjazd do Rosji. Wiedzieliśmy, że naszą bazą wypadową będzie Sankt Petersburg. Zaczęliśmy porównywać ceny lotów z cenami biletów autobusowych i kolejowych. Jako, że wybieraliśmy się w sezonie, dokładnie w lipcu, bilety lotniczne, w dwie strony z Warszawy, kosztowały ponad 1000 złotych, bilety kolejowe (z przesiadką bodajże w Mińsku) 700 zł (do tego trzeba było doliczyć koszty białoruskiej wizy tranzytowej - 10 euro). Najlepszą opcją okazał się Polski Bus do Warszawy (okazyjnie zapłaciliśmy 15 złotych w jedną stronę) a następnie Eurolines z Warszawy do Petersburga, z przesiadką w litewskim Mariampolu - łącznie, tam i z powrotem, 480 złotych. W porównaniu do biletów lotniczych zaoszczędziliśmy per capita 500 zł :). 

Jeśli nie znasz dobrze poszczególnych przewoźników i wyszukiwanie oraz porównywanie transportu przyprawia Cię o ból głowy - jest na to sposób! Wypróbuj internetowe porównywarki lotów np. azuon.com,  kayak.pl , skyscanner.pl (loty) czy busradar.pl (autobusy oraz przewozy Bla Bla Car). 

PS Polecam także regularne zaglądanie na bardzo inspirującą stronkę fly4free.pl :)!




Kilka razy zdarzyło mi się wybyć, czy to w Polskę czy za granicę, spontanicznie, bez konkretnego planu wyjazdu. Z perspektywy czasu wiem, że ramowy plan wyjazdu po prostu... oszczędza Twój czas i pieniądze! Jeśli planujesz tripa z kilkoma przystankami po drodze, przed wycieczką, warto sprawdzić, w jaki sposób ułożyć kolejność odwiedzanych miejsc by nie wydać majątku na transport oraz nie spędzić całego dnia w środku komunikacji (bo może się okazać, że autobus z punktu A do punktu B kursuje tylko raz dziennie i pokonuje trasę w 16 godzin). Skoro połączenie z A do B jest tak bardzo kiepskie, może najpierw wybierz się okazyjnie samolotem za 7 euro z miejsca A do punktu C, a dopiero w następnej kolejności do punktu B np. autostopem, bo wyczytałeś/-aś na forum podróżniczym, że trasa C-B idealnie nadaje się na zaoszczędzenie paru groszy i sprzyja poznaniu nowych ludzi? :)

Tej samej zasady trzymam się poznając metropolie takie jak np. Londyn. Paryż, Rzym, Moskwa, Istambuł itp. . Zawsze sprawdzam czy nie będę w stanie tak poruszać się po mieście, w poszukiwaniu atrakcji, by jak najmniej korzystać z komunikacji miejskiej. Jeśli już decyduję się na drugi wariant przed wyjazdem, na oficjalnych stronach przewoźnika, sprawdzam ile kosztują poszczególne bilety i czy opłaca w ostatecznym rozrachunku kupić np. bilet 72 h czy może kilka biletów jednoprzejazdowych.




Tak, dopiero na ostatnim miejscu zorganizuj sobie nocleg. To najmniejszy problem! Jeśli lubisz wygodę i niezależność możesz postawić na klasyczne obiekty noclegowe - hotele, hostele i schroniska młodzieżowe. W samej Polsce jest ich ponad 10 000, w całej Europie grubo ponad 200 000! Coraz to modniejsze staje się wynajmowanie, na czas pobytu mieszkań od lokalsów (sprawdź airbnb.pl). Działa to na identycznej zasadzie jak hotel, tylko masz do dyspozycji cały dom dla siebie i możesz np. zrobić użytek z kuchni i spróbować przyrządzić lokalne dania. 
Jeśli natomiast w podróżowaniu kręci Cię poznawanie innych kultur od podszewki, nie ma nic lepszego dla ducha i kieszeni niż Couchsurfing. Jeśli nie spotkałeś/-aś się jeszcze z tym typem nocowania to, gwoli wyjaśnienia, zajrzyj tu. Od pewnego czasu podróżuję tylko i wyłącznie z pomocą Couchsurferów i sama chętnie goszczę ich w Poznaniu. W ten oto sposób można podróżować nie tylko po świecie, ale i także po Polsce! Mogę zdradzić Ci, że wciąż utrzymuję kontakt ze wszystkimi osobami u których byłam gościam i które gościłam. To niepowtarzalna okazja by zaprzyjaźnić się z ludźmi nawet z drugiego końca świata. I za to kocham siłę Internetu!


Jeżeli i Ty masz własny schemat planowania i organizowania podróży-podziel się tym ze mną w komentarzu. Bardzo lubię inspirować się doświadczeniem innych osób i jestem otwarta na dyskusję :).

niedziela, 4 października 2015

#1 Prolog


Zawsze lubiłam słuchać opowiadań i anegdot. A szczególnie z podróży. W dzieciństwie najbardziej fascynowały mnie wspomnienia mojej Babci z peerelowskich wycieczek zarobkowych do m.in. Bułgarii czy Turcji. I choć dziś zdaję sobie sprawę z przyziemności tych wyjazdów, wciąż jestem pod wrażeniem sposobu w jaki potrafiła o nich opowiedzieć.

Moja miłość do słowa mówionego, już na pierwszym roku studiów, przekuła się w pracę w radiu. Dopiero po tej drugiej stronie naprawdę przekonałam się, że wypowiadanie się w sposób wartościowy i ciekawy nie jest łatwą sztuką. Ale gdy, drogą prób i błędów, się uda to niesie to za sobą symbiotyczną frajdę dla radiowca i słuchacza. Mam wrażenie, że to samo tyczy się wszelkich form wyrazu… od muzyki, teatru przez gazety i książki aż do bloga.

Do bloga. No właśnie. Nie uraczę Cię historią o olśnieniu i potrzebie zrobienia sobie intelektualnego selfie. To była decyzja porównywalna z pójściem w szkole na wagary, za pięć dwunasta. Z potrzeby spojrzenia na świat z innej perspektywy i chwilowego oderwania się od mało przyjemnych obowiązków (kolejność dowolna). Na wagary uciekało się grupą, za zrzutę kupowało tanie wino, szło do lasu lub parku i gawędziło o sprawach małych i dużych. O tym co nas fascynowało, ciekawiło i oburzało.

Niech ten blog, drogi Czytelniku, stanie się miejscem, gdzie opowiem Ci, jak najlepiej potrafię, o mojej największej pasji, czyli podróżowaniu. Bakcyla do łazęgowania po świecie zaszczepili mi rodzice, którym jestem za to niezmiernie wdzięczna. W podróży wspaniałe jest to, że poznajesz nowych ludzi, ale i także samego siebie w konfrontacji z inną, równoległą, do której znasz, rzeczywistością.

Nie przedłużając, zapraszam Cię na moje wagary!