środa, 6 stycznia 2016

#8 Całodobowa "Florencja Północy"



Każdy nowy rok lubię rozpocząć czymś wymyślonym na gorąco. W sylwestrowy poranek postanowiłam, że zrobię niespodziankę mojej siostrze i wybierzemy się na weekend do Drezna. Długie spacery wokół starówki utrzymanej w barokowym stylu, noworoczne jarmarki oraz pyszna niemiecka kuchnia to zdecydowanie coś, co tygryski lubią najbardziej! :)


Pierwsza myśl: samochód. Z Poznania do Drezna na czterech kołach dojedziesz w ok. 4 godziny. My wybrałyśmy bardzo wygodne połączenie kolejowe:


    Źródło: rozklad-pkp.pl

Uważam, że obydwa połączenia ( IC/TLK oraz Koleje Dolnośląskie/DB) są świetnie skorelowane. Przesiadka to zaledwie ok. 40 min czekania. Jedynym minusem jest kupno biletu on-line na przejazd Wrocław-Drezno. System biletowy on-line KD nie działa poprawnie i  niestety nie da się zrealizować transakcji na ten przejazd. Polecam, po przyjeździe do Wrocławia, wykorzystać przerwę w podróży i zakupić bilet do Drezna tam i z powrotem ( jak powiedziała mi pani kasjerka - w dwie strony wychodzi korzystniej dla portfela ;))

Dodatkową atrakcją wybrania się pociągiem, oprócz pięknych widoków zza okna, jest zobaczenie wspaniale odnowionego głównego dworca Drezna (Dresden Hauptbahnhof) z 1851 roku.






Dużo szklanych elementów w konstrukcji sprawia, że naturalne światło oświetla dworzec. Ekologia górą! :)



Furorę wśród pasażerów robi tam ogromna i zarazem przepiękna choinka. Wciąż można poczuć świąteczny klimat.


PS W kwestii komunikacji - polecam poruszać się po Dreźnie komunikacją miejską. Bilet dzienny to 6 EUR (obowiązuje na wszystkie środki komunikacji miejskiej, włącznie z promem).




W przypadku Drezna pytanie: Co warto zobaczyć? zdecydowanie jest pytaniem retorycznym :). Mnogość odrestaurowanych po II WŚ budynków w stylu baroku i rokoko (zamki, pałacyki, kamienice, kościoły itp.) nie daje przejść koło siebie obojętnie. Zdecydowanie w 24 godziny nie jest możliwe zobaczenie wszystkich obowiązkowych punktów i obiektów Drezna. Mimo to wychodzę z założenia, że dla każdego coś innego, więc ze spokojem, w takim czasie, miłośnicy sztuki odwiedzą Galerię Malarstwa Starych Mistrzów w pałacu Zwinger, melomani udadzą się do osławionej już Semperoper, a poszukiwacze starego ducha miasta (tak jak my) udadzą się na małą wyprawę po uliczkach Altstadt. Na stronie miasta można zapoznać się z Top 10 Drezna - KLIK!

Drezno to nie tylko zapierająca dech w piersiach Starówka. W Neustadt natkniecie się na wiele interesujących galerii sztuk, pabów, restauracji, nietypowych sklepów i sklepików, w tym na sklep mleczarski o nazwie Pfunds Molkerei, który został okrzyknięty najpiękniejszym sklepem na świecie. :)


Niestety nam nie udało się tam dotrzeć. Oby następnym razem! :)

Perła Saksonii słynie także z mnogości parków i terenów zielonych. Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie jeździ się komunikacją miejską, gdy za oknem bogactwo architektury miesza się z zielenią. Jadąc np. tramwajem przez mosty, które łączą starą część miasta z nową polecam przygotować aparat, bo można całkiem dobrze złapać panoramę miasta, włącznie z rozległą Łabą:



W ostatniej chwili, ale się udało :)!

Mała galeria z naszego wypadu:



Karolina prezentuje miejski ratusz :).



Takie widoki z  wieży kościoła Świętego Krzyża.


Drugi rzut...


...i trzeci! :)



Klimat bożonarodzeniowy wciąż w cenie!



Drezdeński stary rynek.


 Przed zdobyciem Kościoła Marii Panny.



Relacja na Snapchat'cie...





 Kościół Marii Panny. Ciekawa konstrukcja - organy tuż nad ołtarzem.


Może grzanego wina? :)



Brama do nieba.






Budynek, który, nie tylko swoim wyglądem, ale i samą historią absolutnie podbił moje serce to Yenidze - kiedyś fabryka tytoniu, dziś centrum biznesowe. Przeczytaj jego historię - jest naprawdę niesamowita:

Budynek zbudowany w stylu orientalnego meczetu - ze szklaną kopułą i mineratami. Nie jest to jednak świątynia muzułmanów, lecz była fabryka tytoniu, a dziś biurowiec i restauracja. Historia tego obiektu jest bardzo ciekawa. Okazuje się, że jego styl nie jest wcale zwykłą fanaberią architekta, lecz próbą obejścia prawa miejskiego. Yenidze powstał w latach 1908/1909, w tym czasie prawo drezdeńskie zabraniało budowania w centrum fabryk, które mogłby być rozpoznawane jako takie. Właściciel fabryki produkującej artykuły z tabaku wpadł więc na pomysł, by fabryka wyglądała jak meczet- nawiązywał tym samym do miejsca, z którego sprowadzany był surowiec (miejscowość Yenidze leżąca w Grecji, wówczas jeszcze pod panowaniem osmańsko-tureckim). Budynek miał być też swoistą marką dla jego orientalnych produktów. Projekt został zrealizowany, jednak ze względu na to, że pośród przewanie barokowych budowli w Dreźnie Yenidze był wielką egzotyką, spotkał się z  ogromną krytyką mieszkańców. W myśl hasła "nieważne jak mówią, byle by mówili", fabryka tabaku i jej produkty były na ustach wszystkich, zaś właściciel osiągnął w ten sposób rozgłos i reklamę. Dziś w budynku znajdują się biura i restauracja wraz z ogródkiem piwnym na dachu. Pod kopułą Yenidze często odbywają się różne imprezy i regularnie mają miejsce odczyty baśni (z 1001 nocy).

Źródło: poznajsaksonie.pl



Robi wrażenie, prawda? :)






Jako, że dotarłyśmy z Karoliną do Drezna tuż po świętach miałyśmy naprawdę spory wybór w tej kwestii. Na ulicach wciąż były czynne budki z tradycyjnym jedzeniem serwowanym podczas Weihnachtsmärkte  - ciekawskich teleportuję do jednego z moich poprzednich wpisów :). My wybrałyśmy się na obiad do restauracji, która sławi się w podawaniu tradycyjnej kuchni niemieckiej oraz alpejskiej z Południowego Tyrolu. Obydwie bazują na potrawach mięsnych, w szczególności na kurczaku, kaczce, kozinie oraz wołowinie. Do tego ziemniaki w wielu postaciach (kluski, pieczone, smażone itp.) oraz dodatek w postaci warzyw sezonowych. Prostota, ale i wspaniały smak.  Moim zdaniem kuchnia niemiecka mocno przypomina kuchnię śląską, właściwie nie ma się co dziwić ;). A na deser, jak to mają w zwyczaju nawet najstarsi Niemcy, obowiązkowo strudel z jabłkami.

Taki zestaw (drugie danie, wino i ciasto) w restauracjach to ok. 16-20 EUR.

My wybrałyśmy kaczkę z kluskami i czerwoną kapustą. I do tego grzane wino. Schmeckt gut!





Aby tradycji wypadów do Niemiec stało się zadość skusiłyśmy się wieczorem na kebaba. Zdradzę tylko, że smakował tak:








Mimo, że byłam w Dreźnie tylko na weekend, a właściwie próbowałam zaprzyjaźnić się z tym miejscem w zaledwie 24 godziny, mogę przyznać, że jest to miasto warte odwiedzenia w wolnym czasie. Zarówno, tak jak ja, na wariackich papierach, jak i na tydzień. Mieszanka architektury, kultury  oraz zieleni sprawia, że odnajdzie się tam podróżujący samotnie, pary, grupa znajomych czy rodzina z dziećmi. Jedno jest pewne - spokój, który bije od tego miasta sprawi, że naprawdę się zrelaksujesz :).

Jeśli wciąż mało Ci informacji o tym wspaniałym mieście polecam ten film (w języku angielskim).



PS Jeśli spodobał Ci się wpis - poleć go swoim znajomym. Pytania, sugestie, uwagi - zostaw je w komentarzu. :)