Starając się przemierzyć Europę wzdłuż i wszerz, metodą prób i błędów, doszłam do wniosku, że co do bagażu, który ze sobą zabieramy, świetnie pasuje tytuł jednej z piosenek mojej ukochanej Joss Stone Less is More :) ! Dziś, bez żadnego problemu, potrafię spakować się w bagaż podręczny na dwutygodniowy wypad. I do tego zabrać wałówkę, jeśli dane jest mi podróżować do kraju, gdzie półlitrowa butelka wody mineralnej kosztuje 8 złotych. Szlajanie się z jednym plecakiem jest o tyle wygodne, że w każdej chwili możesz wybrać się w niezaplanowane miejsce bez obawy, że Twoja dwudziestokilowa walizka pozostanie bez opieki lub ciągła eksploatacja pozbawi ją kółka, albo nawet dwóch ;). Gdy moi rozmówcy pytają o ekspedycje z jednym plecakiem to nie mają oni nic przeciwko takim, podczas których przemieszczają się transportem lądowym lub morskim. Gdy mówię im, że jest to wygodne również w podróży, gdzie pierwsze skrzypce gra samolot, ich reakcja wygląda mniej więcej tak:
Impossibru. W rzeczy samej.
W tym poście pokażę Ci, że naprawdę wystarczy tylko jeden plecak wielkości tego, który nosiłeś do szkoły, by kompleksowo spakować się w podróż. Nawet w tą na 2 tygodnie! :)
Niestety (lub stety ;)) wypad z plecakiem wiąże się z ograniczonymi zasobami ubraniowymi. Nie oznacza to jednak, że mamy chodzić cały wyjazd w jednym komplecie bielizny! Wiem, że łatwiej jest spakować się latem, gdzie nie zakładamy na siebie tony odzieży wierzchniej, kilogramów czapek i szalików. Ale i zimą da się wyruszyć, z wielkim sukcesem, tylko z bagażem podręcznym. Wystarczy, że do samolotu ubierzesz się na cebulkę - podczas odprawy bagażowej wciągniesz na siebie te elementy garderoby, które zajmują najwięcej miejsca w plecaku czyli kurtkę, bluzę, (w okresie letnim) długie spodnie oraz obuwie, które gabarytem, ogranicza dopięcie Twojego przybytku.
Wraz z siostrą, wiosną tego roku, podróżowałam przez trzy tygodnie po Europie tylko z bagażem podręcznym. Bez problemu korzystałyśmy z samoobsługowych pralni miejskich. Aby z nich skorzystać nie musisz wozić ze sobą proszku i płynu do płukania. Dostaniesz je w, również, samoobsługowym automacie na terenie pralni. Pytasz - a co z wysuszeniem? Jeśli masz do tego warunki - możesz przywrócić je do stanu używalności w warunkach domowych bądź naturalnych (np. camping). My nie miałyśmy takiej możliwości, więc skorzystałyśmy z jednej z suszarek, która znajdowała się zaraz obok gęstego rzędu pralek. Niestety, w Paryżu, aby mieć w pełni wysuszone ubrania, musiałyśmy włączyć suszenie dwa razy. Ostateczny koszt prania i suszenia wyniósł, na osobę, 5 EUR.
Słyszałam o takich Spryciarzach, którzy na pokład samolotu, podczas sezonu zimowego, wchodzili w butach narciarskich i snowboardowych! Jeśli ktoś może potwierdzić to info będę wdzięczna! Każda taka historia bardzo mnie interesuje! :)
Pewnie zastanawiasz się co mam na myśli mówiąc żadnych miniaturek. Już tłumaczę! Przywołaj w pamięci scenę z życia wziętą gdy wchodzisz w lipcu/sierpniu/wrześniu do jednego z dużych sklepów kosmetycznych i zauważasz skupisko ludzkie wokół jednej półki. Podchodzisz bliżej i już wiesz o co biega. Najzwyczajniej w świecie przyszli pasażerowie Ryanair'a, Wizzair'a czy innego Easyjet'a zaopatrują swoje kosmetyczki... miniaturkami żeli pod prysznic, płynami do demakijażu, kremami, balsamami itp. . W tym miejscu chciałabym Ci ODRADZIĆ zakup takowych.
Dlaczego?
Po pierwsze primo: są drogie. Przykładowo: koszt miniaturki żelu pod prysznic (100 ml) jednej ze znanych marek to 5,99 zł. . Za taki sam żel, w wersji 500 ml, zapłacimy 11,99 zł. Tak więc litr miniaturki kosztuje 59,90 zł, a zwykłego żelu 23,98 zł. JEST RÓŻNICA? :)
Po drugie primo: Mimo, że są to miniaturki to wciąż zajmują miejsce w plecaku. Pamiętaj, że gdzie byś nie poleciał, pojechał i popłynął... ludzie biorą prysznic i używają, tak jak Ty, kosmetyków wszelakiej maści! Nauczyłam się, że nie biorę żadnych kosmetyków oprócz minimalistycznego, podręcznego zestawu makijażystki (wszystkie Podróżniczki zrozumieją :) ), resztę kupuję na miejscu. Ceny podstawowych kosmetyków nie różnią się znacząco od tych, które znajdziecie na polskich półkach. Od wyboru do koloru! Dzięki takiej strategii odkryłam świetne kremy do twarzy z Rosji, wspaniałe, różane błyszczyki z Bułgarii, fantastyczne cienie do powiek z Turcji, obłędnie pachnące żele pod prysznic z UK czy odlotowy krem do rąk z Norwegii... mogłabym wymieniać bez końca!
Pytanie od publiczności: a co jeśli mam uczulenie i używam sprawdzonego żelu pod prysznic i bez niego ani rusz?
Odpowiedzi:
a) sprawdź, czy masz możliwość kupić dany produkt za granicą;
b) wrzuć do plecaka... kostkę mydła :). Nie jest płynem, jest tania i starcza na długo! Wydaje mi się, że Biały Jeleń wygra tę rywalizację;
c) skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą ;).
Quazi pytanie retoryczne Ale na serio można zabrać ze sobą jedzenie w bagażu podręcznym? spotyka mnie tyle razy ile opowiadam, że największą wałówkę ever wzięłam ze sobą na czterodniowy wypad na norweskie fiordy. Jeśli jeszcze siedzisz z rozdziawioną paszczą to, żeby nie było, najpotężniejszy człowiek świata potwierdzi moje słowa:
Dzięki Barack!
Poniżej zamieszczam przykładową listę tego co można wziąć do samolotu:
* hermetycznie zapakowane pieczywo (nie wiem jak kanapki...);
* wszelkiego rodzaju konserwy mięsne i rybne;
* zupki instant, budyń, kisiel, galaretki w proszku;
* herbata, kawa;
* batoniki, bombonierki, czekolady, ciastka (muszą być oryginalnie zapakowane);
* sucha wędlina typu kabanosy ( ta sama zasada co powyżej) - UWAGA! Jeśli lecisz po za obszar UE dowiedz się czy dane państwo nie obarczyło Polskę embargiem na wędliny (np. Rosja);
* produkty mleczne w proszku;
*oryginalnie zapakowane przyprawy;
* sery;
* warzywa i owoce;
* alkohol i napoje - jeśli zakupisz je w strefie bezcłowej :).
Niestety, miody, konfitury i dżemy, nawet o najgęstszej konsystencji, są, w większości, uznawane jako płyny i mogą zostać skonfiskowane podczas odprawy. Przekonałam się o tym chcąc przywieźć rodzinie, znaną i lubianą, bułgarską marmoladę różaną.
Oczywiście do bagażu podręcznego możesz bez problemu spakować elektronikę, w tym komputer czy tablet, książki i całą resztę Twojego świata. Pamiętaj jednak by nie przesadzić z ilością rzeczy zabranych tam, bo, jak mówi prawo Murphy'ego, z powrotem zawsze bagaż jest większy :).
Mała rada dla korzystających z Coachsurfingu: czy wiesz, że na pokład samolotu możesz, bezpłatnie wnieść koc? Ja, aby nie sprawiać kłopotu osobie goszczącej, biorę ze sobą małego jaśka do plecaka oraz pled na pokład. Uwierz mi, że to bardzo ułatwia podróżowanie w systemie low cost :).
Mam nadzieję, że następnym razem, gdy wybierzesz się w podróż z jednym plecakiem skorzystasz z którejś z rad :) . Jeśli masz dodatkowe pytania, związane z pakowaniem się tylko w bagaż podręczny - zostaw je w komentarzu!
Hej. Trafiłam do Ciebie po dzisiejszych Carrotkach. Tworzysz fajne miejsce. :)
OdpowiedzUsuńCo do bagażu podręcznego, w tym roku stałam się mistrzem pakowania. Moja podróż trwała w prawdzie dwa tygodnie, ale również nie uważam by mi czegoś brakowało przez ten czas. A dzięki nabytym umiejętnościom teraz wszędzie jeżdżę z minimalnym bagażem.
O tym, że koc można wnosić ze sobą nie wiedziałam, dzięki za radę!
Pozdrawiam, Iza
Cześć! Bardzo się cieszę, że Carrotki aż tak bardzo poszerzają horyzonty :) . Fajnie czytać, że nie tylko ja jestem fanką bagażu podręcznego. A koc - też sama, stosunkowo niedawno, dowiedziałam się o tym triku.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam Izo! :)